Pani Krystyna była jedną z osób, które we wtorek znalazły się w sali w kinie Helios. To tu zorganizowano święto rodzin zastępczych w Radomiu. Dziś kwiatami dziękowano im za trud wkładany każdego dnia. Mimo, że prowadzenie rodziny zastępczej, lub innej placówki w ramach pieczy zastępczej wiąże się z różnego rodzaju wyrzeczeniami, to ci, którzy się zdecydowali dziś nie żałują. Choć pani Krystyna długo się wahała. - To chyba się ze mną urodziło. Szkoda tylko, dziś po latach tak mogę mówić, że tak późno zaczęłam. Bardzo długo się zastanawiałam. Jeszcze po ukończeniu wszystkich kursów chyba dwa lata czekałam. Wówczas inspiracją stał się syn. To on nas namówił - wspomina Krystyna Grudzień, która w Radomiu prowadzi placówkę rodzinną nr 11.
Dziś pani Krystyna prowadzi placówkę dla siedmiorga dzieci w wieku od 4 do 17 lat. Stwarzam im dom i to jest najważniejsze – mówi. - Jeżeli ktoś mówi do moich dzieci, że mieszkają w rodzinie zastępczej, to one się na to nie godzą. Mówią, że mają rodzinę, że mają mamę i tatę i to jest najważniejsze – dodaje Krystyna Grudzień.
W Radomiu najpopularniejszą formą pieczy zastępczej jest rodzina zastępcza. Spokrewnionych rodzin zastępczych działa w mieście ponad 90. Niespokrewnionych – 35. Jest 5 rodzinnych domów dziecka i 13 zawodowych rodzin zastępczych. - Poszukujemy osób chętnych do tego, żeby powstały kolejne placówki. Także zapraszamy wszystkich, którzy maja duże serce, bo to praca 24 godziny na dobę – mówi Marcin Gierczak, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Radomiu.
Pani Krystyna z uśmiechem potwierdza. To praca 24 godziny na dobę, a potem można odpocząć – żartuje, ale też i absolutnie nie żałuje tego, że 10 lat temu zdecydowała się na założenie placówki zastępczej w Radomiu.