Motoserce to ogólnopolska akcja. W większości miast odbyła się pod koniec kwietnia. Radomscy organizatorzy zdecydowali o jej przełożeniu – na 9 maja. Chodziło głównie o niepewną kwietniową pogodę. I mieli rację.
- Jest niesamowicie, przede wszystkim jest pogoda, wielkie dzięki dla wszystkich rodzin, że przyszły, dla wszystkich mediów, że nas promowały, aż brak mi słów – mówi Igor Witczak z klubu motorowego The Irons MC.
W tym roku organizatorzy odeszli też od formuły koncertów. Uznali, że skoro akcja ma na celu zbiórkę krwi dla dzieci, to i sama impreza powinna być adresowana do dzieci. I ich rodziców. W ten sposób powstał wielki rodzinny piknik. - Postanowiliśmy wyjść naprzeciw oczekiwaniom ludzi. Skoro motocykliści dzieciom, to dzieciom. I dlatego odeszliśmy od sceny, od zespołów, od kapel, które nie ściągały takiej rzeszy ludzi jaką widzimy tu teraz – mówi Robert Sznajder z klubu The Irons MC.
Kolejki ustawiały się do wielkich dmuchanych zabawek, tłumy małych wodzów chciały oglądać motory. Starsi sprawdzali swoją tężyznę fizyczną, młodsi testowali nieco mniejsze jednoślady. Kolejki także do autobusu, w którym była prowadzona zbiórka krwi. - Do tej pory, a jest dopiero godzina 14.00, mamy zebrane 56 litrów krwi – mówi Igor Witczak.
Motoserce to także akcja propagująca bezpieczeństwo na drodze. - Moda motocyklowa cały czas się rozwija, oby z głową. Tę imprezę robimy też po to, żeby pokazać mieszkańcom, że jesteśmy normalnymi ludźmi, normalnymi użytkownikami dróg, a nie, jak to czasem o nas mówią, szaleńcami – mówi Robert Sznajder.
Jak szacują organizatorzy, w radomskiej akcji, zwłaszcza w paradzie i pokazach motocykli, wzięło udział do tysiąca maszyn. To bardzo dużo. Dlatego już teraz organizatorzy zapowiadają, że przyszłoroczne Motoserce odbędzie się w podobnej formule. Bo po prostu taka właśnie – sprawdza się.