„Ciepły guzik” w autobusach komunikacji miejskiej w Radomiu działa od 11 marca. O wprowadzenie tego systemu wnioskowali od dawna mieszkańcy. W mediach została przeprowadzona kampania dotycząca „ciepłego guzika”: jak go używać i kiedy. Na wiatach przystankowych zostały umieszczone odpowiednie informacje. Ale – jak informują nasi telewidzowie – są problemy z używaniem systemu otwierania drzwi przez pasażerów. - Pomysł ten funkcjonuje z powodzeniem w wielu miastach naszego kraju. I uważam, że po kilku tygodniach zostanie zaakceptowany również przez społeczeństwo Radomia. Mam nadzieję, że nasi mieszkańcy będą z tego systemu korzystać – mówi Konrad Frysztak, wiceprezydent Radomia.
I korzystają. Ale nie wszyscy. W założeniach pasażer, który chce wysiąść z autobusu lub do niego wejść sam musi otworzyć sobie drzwi po naciśnięciu właśnie „ciepłego guzika”. W praktyce jednak bywa różnie. Są pasażerowie, którzy „ciepły guzik” wciskają i są tacy, którzy nie zwracają na niego uwagi. W wielu sytuacjach to kierowcy, nie czekając na to co zrobią pasażerowie, otwierają drzwi autobusu. „Ciepły guzik” ma zapobiec „wietrzeniu” autobusu kiedy jest zimno lub wpuszczaniu gorącego powietrza z zewnątrz w upalne dni, kiedy w autobusach włączona jest klimatyzacja.
Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji już wie, że są problemy z odpowiednim używaniem „ciepłego guzika” lub jego blokowaniem przez kierowców autobusów. Jak zapewnił nas dyrektor MZDiK Piotr Wójcik, w najbliższym czasie zostaną przeprowadzone kontrole w autobusach MPK.