Przy wypełnionych po brzegi trybunach hali MOSiR siatkarze Cerradu Czarnych i piłkarze Radomiaka rozegrali nietypowy mecz. Najpierw oba zespoły zagrały w siatkówkę, a następnie w piłkę nożną. Oba pojedynki zakończyły się remisem, ale nie wynik był tego dnia najważniejszy. - Świetna inicjatywa, fajna zabawa. Dla nas to jest odskocznia od codziennych treningów, a przy okazji świetna pomoc dla potrzebującej osoby - mówi Maciej Świdzikowski, kapitan Radomiaka Radom. Zawodnicy obu klubów, kibice i zaproszeni goście włączyli się w pomoc dla Kamila Wurmańskiego. Liczba osób, które wrzuciły pieniądze do puszki, zaskoczyła nawet samych organizatorów. - Przyznam się, że nie do końca byliśmy pewni, jak będzie z frekwencją. Mamy pełną halę MOSiR-u. To świadczy o tym, że ludzie potrzebują rozrywki, a z drugiej strony jest chęć pomocy, bo cel tej imprezy jest charytatywny - podkreśla Mariusz Szyszko, prezes Cerradu Czarnych Radom. W hali radomskiego MOSiR-u pojawiło się wielu znanych gości. Kibice mieli okazję posłuchać w roli spikera Andrzeja Strejlaua, w rolę trenera oldbojów wcielił się Maciej Skorża, a w rolę arbitra sędziowski weteran, Kazimierz Gilewski. Wszyscy uczestnicy imprezy podkreślali, że na boisku liczy się przede wszystkim dobra zabawa, ale momentami zawodnicy prezentowali zagrania wymagające dużych umiejętności. - Walczyliśmy, fajnie że ten remis był. Widać, że u nas są trochę braki, ale myślę, że nie wyglądało to źle - tłumaczy Bartłomiej Bołądź, siatkarz Cerradu Czarnych. Po zakończeniu meczów wszyscy uczestnicy wraz z kibicami zrobili sobie pamiątkowe wspólne zdjęcie. Organizatorzy zgodnie podkreślają, że to nie ostatnia taka impreza w Radomiu.