Ponad 300 osób zebrało się w sali gimnastycznej w Zespole Szkół Ogólnokształcących imienia Jana Kochanowskiego. Choć tym razem sala wyglądała nie jak sala gimnastyczna, a balowa. Inspiracją do przygotowanych dekoracji był Harry Potter. Maturzyści nie mogli się doczekać tej imprezy. - Jesteśmy podekscytowane i zdenerwowane. Ale też jest ulga, że to już. Że koniec już z tymi wszystkimi przygotowaniami – mówią Manuela, Katarzyna i Julia. Studniówkę rozpoczęto od podziękowań. Dla dyrekcji, nauczycieli, uczniów i rodziców. Bez ich pomocy trudno byłoby przygotować bal maturalny. - Spotykaliśmy się od września, co miesiąc. Omawialiśmy różne kwestie. A dopinanie na ostatni guzik rozpoczęło się już w listopadzie - opowiada Sylwia Kupidura z komitetu studniówkowego rodziców. Po to, żeby w drugim tygodniu stycznia wszystko wyszło idealnie. Bardzo ważny na tym balu był pierwszy taniec. Poloneza w Kochanowskim tańczyło blisko 60 par. - Próby zaczęły się już w październiku. Ćwiczyliśmy pod okiem państwa Pawelców – wspomina Julia, maturzystka. Ważne były nie tylko kroki, ale i strój. I nie tylko maturzystki, ale i maturzyści poświęcili sporo czasu na przygotowanie kreacji. Niektórzy w dniu studniówki wiele godzin spędzili u fryzjera. - Cztery godziny u fryzjera i kosmetyczki. Bardzo długo to trwało i było stresujące – opowiada Katarzyna. - Żeby skomponować wszystko, poświęciłem trochę czasu. Szukałem w internecie podpowiedzi, pytałem mamy, koleżanek - mówi Jakub. Dla dyrektora była to już 9 studniówka w „Kochanowskim”. Mimo upływu lat Romuald Lis – jak sam mówi – zawsze się stresuje, ale też i zawsze wspomina swoją studniówkę. Odbyła się ona także w „Kochanowskim”. - Wychodząc dzisiaj pomyślałem o swojej studniowce sprzed 36 lat. Widać różnice pomiędzy tamtymi studniówkami, a współczesnymi. Dziś są bardziej barwne, atrakcyjne dla młodzieży – opowiada Romuald Lis, dyrektor ZSO nr 6 im. J. Kochanowskiego. Choć inne są stroje, inne wystroje sal, to jedno się nie zmieniło. Studniówkowy bal trwał do białego rana.