Zderzenie dwóch pociągów z autobusem szkolnym. Jeden to pociąg osobowy. Drugi to cysterna, z której nastąpił wyciek. W autobusie szkolnym było wielu poszkodowanych. Niektórzy bardzo poważanie. W sumie pomocy potrzebowało kilkadziesiąt osób. To scenariusz szkoleń, jakie w poniedziałek zorganizowała radomska straż pożarna na jednym z przejazdów kolejowych. - Chcemy dziś przećwiczyć wariant zdarzenia masowego, czyli mamy kilkadziesiąt osób poszkodowanych w różnym stanie – wyjaśnia st. bryg. Sławomir Podsiadły, zastępca komendanta miejskiego PSP w Radomiu. - Chcemy rozeznać jak działa radomski system ratowniczy, czy potrafi sobie radzić w tak skomplikowanej sytuacji – dodaje. Bo nie dość, że trzeba było zaangażować strażaków, ratowników medycznych i lekarzy w pomoc dla poszkodowanych, to konieczne było także ściągniecie jednostki specjalizującej się w ratownictwie chemicznym. I mimo że wypadek były pozorowany, to funkcjonariusze musieli dotrzeć z właściwych jednostek. - Warunki są bardzo ciężkie, ale celowo podnosimy sobie poprzeczkę – mówi mł. kpt. Konrad Neska, rzecznik PSP w Radomiu. - Jeśli dojdzie do prawdziwego zdarzenia, to nie wiadomo dokładnie z czym się spotkamy – tłumaczy. Ćwiczenia miały pokazać jak radomskie służby radzą sobie w krytycznych sytuacjach. To była jednocześnie lekcja dla wszystkich uczestników. Chodzi o stałe doskonalenie umiejętności i właściwą współpracę. Choć w tym przypadku, służby na miejsce wypadku przybyły zapewne nieco później niż w sytuacji prawdziwego zdarzenia – mówią strażacy. - Oceniam, że czas reakcji jest dobry. Pamiętajmy jednak, że podczas ćwiczeń nie używamy kogutów jadąc po mieście. Włączamy je dopiero tuż przed miejscem samego wypadku – informuje st. bryg. Sławomir Podsiadły. Służby mundurowe wielokrotnie już przeprowadzały ćwiczenia w Radomiu. Ale po raz pierwszy szkolenia odbyły się na tak dużą skalę.