Wynik głosowania był właściwie pewny zanim jeszcze radni weszli na salę. Bo co roku rada podejmuje taką uchwałę. Jeśli miasto nie pokryłoby straty placówki, to w ciągu roku musiałoby zmienić jej formę organizacyjną, czyli, mówiąc krótko – sprywatyzować. A tego żadna ze stron nie chce. - Gdybyśmy nie podjęli takiej uchwały, to przeszlibyśmy na te zapisy artykułu 59 ust. 4 i wystąpiłby obowiązek przekształcenia albo likwidacji – przypominał Sławomir Szlachetka, skarbnik miasta.
Ale co roku decyzja o pokryciu straty poprzedzona jest dyskusją. W tym roku bardziej burzliwą, bo to rok wyborczy. Starły się zatem najbardziej dwie panie: była wiceprezydent Anna Kwiecień, odpowiedzialna w poprzedniej kadencji za służbę zdrowia, a teraz kandydatka do sejmu z list PiS i obecna wiceprezydent Anna Białkowska, odpowiedzialna za służbę zdrowia, kandydująca z list PO. - Proszę pokazać, jakie były dochody z NFZ na przestrzeni ostatnich lat. I druga, ważna moi zdaniem informacja, jak kształtowało się pokrywanie nadwykonań z ostatnich lat – pytała Anna Kwiecień, była wiceprezydent Radomia.
W odpowiedzi obecna wiceprezydent mówiła o tym, że kontrakt z NFZ malał, bo fundusz zmniejsza pieniądze, jeśli kontrakt nie jest realizowany w całości, czyli są tzw. niedowykonania. - Niektóre odziały w radomskim szpitalu miały właśnie niedowykonaia, więc cudem byłoby zwiększanie kontraktu. Kolejna rzecz to fakt, że przy niewzrastającym kontrakcie wzrastała liczba zatrudnionych osób – mówiła Anna Białkowska, wiceprezydent Radomia.
Ale konkretne liczby nie padły, więc zdaniem opozycji Anna Białkowska nie udzieliła merytorycznych odpowiedzi na pytania zadane przez radnych. PiS w tej sytuacji chciał złożyć wniosek o odroczenie obrad. Sytuację ratował prezydent, który zapewnił radnych, że otrzymają wszystkie wyjaśnienia od dyrektora szpitala. Marek Pacyna sytuację placówki podsumowywał krótko. - Sytuacja szpitala jest, można powiedzieć, ciężka. Bo nie chodzi już o pokrycie straty za rok ubiegły. Szpital ma niepokrytych strat z lat ubiegłych na 66 milinów – mówił Marek Pacyna, p.o. dyrektora szpitala.
Księgowa wartość majątku placówki jest mniejsza niż jej dług. Dane za ostatnie lata Marek Pacyna przedstawiał w liczbach (podajemy je na końcu tekstu). Ogólnie podsumowując: od 2010 roku przychody szpitala najpierw rosły, ostatnio zaczęły spadać. Systematycznie spada wysokość środków przekazywanych przez NFZ. Jednocześnie stale rosną koszty, w tym wzrasta procentowo koszt wynagrodzeń.. W tej sytuacji rośnie też strata, jaką co roku generuje szpital. Największa była w ubiegłym roku – bez amortyzacji wyniosła aż prawie 12 milionów złotych. Złożyły się na to m.in. przegrane przez szpital procesy. Szeroko rozumiane koszty wyroków sądowych to ponad 5 milionów złotych.
A to długi szpitala: w 2010 roku zobowiązania wynosiły niecałe 20 milionów, z czego wymagalne nieco ponad 3 miliony. A już w roku ubiegłym zobowiązania to ponad 55 milionów, a wymagalne – 13,5 miliona.
W tych latach rosło też zatrudnienie w placówce, a jednocześnie malała liczba łóżek i liczba pacjentów obsłużonych przez szpital.
Radni niemal zgodnie przyznają, że największy wpływ na sytuację, w jakiej jest radomski szpital, podobnie jak szpitale w innych miejscowościach, ma system ochrony zdrowia i podejście NFZ. Od lat nie zwiększają się kontrakty, trudno dostać zwrot pieniędzy za nadwykonania, a w przypadku, jeśli szpital nie wypełni na jakimś oddziale kontraktu, wówczas w następnym roku jego kontrakt na te usługi jest pomniejszany.
Dlatego, też, jak można było się spodziewać, rada przyjęła uchwałę o pokryciu straty z ubiegłego roku w wysokości prawie 12 milionów złotych. Mimo ostrej dyskusji, ostatecznie wszyscy radni byli „za”.