Informacja o odwołaniu wtorkowych i czwartkowych lotów dotarła do spółki Port Lotniczy Radom w poniedziałek po południu. - Air Baltic musiał nas poinformować, bo w przeciwnym razie musiałby zapłacić za gotowość lotniska do obsługi samolotów. Łotysze zachowali się tak, jak przewidywała nasza umowa z liniami Air Baltic – mówi Kajetan Orzeł, rzecznik spółki Port Lotniczy Radom. Oficjalnie nic nie wiadomo o przyczynach odwołania lotów. Łotewski przewoźnik nie informuje o tym na swojej stronie internetowej. - Co do przyczyn to sugerowałbym kontakt z rzecznikiem linii Air Baltic. Nie chcemy w imieniu przewoźnika wypowiadać się w tej kwestii. Te przyczyny mogą być różne. Na każdym, polskim lotnisku codziennie zdarzają się sytuacje kiedy loty są odwoływane, a pasażerowie mają zapewnioną inną formę dotarcia do celu swojej podróży – dodaje Kajetan Orzeł. Trudno spekulować o przyczynach odwołania lotów. Jeszcze wczoraj pojawiały się informacje o tym, że chodzi o zbyt małą liczbę pasażerów. Na niektóre loty wykupione były tylko dwa bilety. Pojawiają się też głosy o możliwych problemach technicznych samolotów Air Baltic. Świadczyć o tym miało to, że z Rygi do Radomia przylatywały maszyny należące nie do Łotyszy, a Duńczyków. Air Baltic miał operować z naszego portu Bombardierem Q-400, tymczasem wszystkie ostatnie loty obsługiwał mniejszy ATR. Loty przewidziane na sobotę, 12 września mają być realizowane zgodnie z planem.