Oflagowane samochody i siedziba straży pożarnej w Radomiu – to na razie jedyny sygnał świadczący o tym, że radomska straż pożarna przeprowadza akcję protestacyjną. Strażacy strajkować nie mogą, zatem teraz wybrali tę formę protestu. Ale pracują normalnie, reagują na każdy sygnał. - Chcemy uspokoić mieszkańców. Normalnie wyjeżdżamy do wszystkich zdarzeń. Tak jak do tej pory - mówi mł. kpt. Zbigniew Żaczek, przewodniczący NSZZ „Solidarność” przy PSP w Radomiu. Radomscy strażacy przyłączyli się do ogólnopolskiej akcji protestacyjnej organizowanej przez „Solidarność”. To – jak mówią – reakcja na brak odpowiedzi ministra spraw wewnętrznych na żądania związkowców. A strażacy żądają między innymi rewaloryzacji funduszu wynagrodzeń za lata 2008-2014. - Wnioskujemy też o zabezpieczenie środków na wzrost dodatków za wysługę lat, oraz o wyrównanie stawki za służbę w godzinach nadliczbowych z 60 % do 100 % - dodaje Zbigniew Żaczek.
Zdaniem strażaków to kuriozalne, że za każdą przepracowaną godzinę nadliczbową otrzymują nie 100 %, a 60 % stawki godzinowej. Krajowa Sekcja Pożarnictwa wystąpiła do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie tej sprawy. Ale w Radomiu protestują nie tylko strażacy. Do akcji przyłączyli się też policjanci. - Od wielu lat nie mieliśmy waloryzacji pensji. Jeśli mamy być traktowani na równi z wszystkim pracownikami, a takie są intencje rządu, to chcemy mieć płacone za święta i dni wolne – mówi Rafał Kruk przewodniczący NSZZ „Solidarność” w KWP w Radomiu.
23 lipca w Warszawie ma się odbyć pikieta służb mundurowych. Radomscy mundurowi – jak zapowiadają – także wezmą w niej udział.