Od 1 kwietnia oddział pediatrii, a także oddział wewnętrzny I Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego mają zawiesić działalność na 3 miesiące. Lekarze masowo odchodzą z pracy z tych jednostek, a władze szpitala nie mogą znaleźć nowych pracowników. Specjaliści wolą pracować na przykład w Warszawie, lub w zakładach podstawowej opiek zdrowotnej. - Lekarze przyjmują propozycje pracy w POZ-ach, bo mają tam pensje nawet trzykrotnie wyższe niż u nas. Praktycznie codziennie mam jedno wypowiedzenie na biurku - mówi Anna Dusińska-Kamińska, dyrektor ds. lecznictwa w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu. Kuszą nie tylko lepsze pieniądze, ale też i lżejsza praca w dużo lepszych warunkach. Bo na internie jest ciężko. Pacjentów jest zbyt wielu. Każdy kąt wykorzystywany jest na dostawki. Nie dziwią narzekania chorych. - To jest makabra. Tylko ludzi zwożą i zamiast leczyć, męczą ich. Jest przepełnienie – mówi jeden z pacjentów interny. Kierownik tego oddziału nie zaprzecza. Warunki dla pacjentów są trudne. Na internie I jest 40 łóżek, a chorych zazwyczaj około 60 – 70. Liczbę ubikacji, pryszniców przewidziano także dla 40 pacjentów. Tak samo jak ilość specjalistycznych sprzętów. - Mamy mniej monitorów do obserwacji funkcji życiowych. Zatem lekarz musi decydować, którego pacjenta podłączyć pod monitor, któremu dać tlen. To są bardzo trudne decyzje - mówi Sławomir Narożnik, kierownik oddziału wewnętrznego I w szpitalu na Józefowie. Takich dylematów lekarze nie mają na przykład w POZ-ach. Tylko co z nami? – pytają chorzy. Na oddziale pediatrii, czyli na drugim oddziale, którego działalność ma zostać zawieszona są 34 łóżka dla małych pacjentów. Przychodzący tu w odwiedziny opiekunowie i rodzice są oburzeni sytuacją. - Najłatwiej jest zlikwidować i zamknąć. To jest nieodpowiedzialne. - To jest niepoważne. Na Tochtermana na pewno nie będą w stanie przyjąć tylu dzieci – mówią. Dyrektor szpitala miejskiego przy ulicy Tochtermana potwierdza, że tak jest. Bo i tu chorych na pediatrii i na internie jest bardzo wielu. - To nie jest dobra wiadomość. Trudno sobie wyobrazić więcej pacjentów u nas, jeśli i u nas są dostawki na korytarzach - mówi Andrzej Pawluczyk.
Władze lecznicy na Józefowie cały czas prowadzą rozmowy z lekarzami i szukają nowych specjalistów. - Sytuacja jest wręcz tragiczna. Nie wyobrażam sobie funkcjonowania szpitala bez pediatrii i interny. Potrzeby w regionie są ogromne – mówi Anna Dusińska-Kamińska. Na internie potrzeba czterech, a nawet pięciu nowych asystentów. Wówczas oddział mógłby funkcjonować. Ale, jak zaznacza kierownik, to też byłoby tylko działanie doraźne. - Sytuacja musi być rozwiązana nie na etapie tego szpitala, ale na etapie marszałka, ministra zdrowia, Narodowego Funduszu Zdrowia. Bo szpital nie ma takich funduszy, żeby poprawić diametralnie warunki pacjentów i pracowników – mówi Sławomir Narożnik. Wniosek o wstrzymanie działalności oddziałów musi zaakceptować wojewoda mazowiecki. Samorząd Mazowsza jest organem prowadzącym dla szpitala na Józefowie. Ale dyrektorka do spraw lecznictwa nie wyobraża sobie, żeby w obecnej sytuacji oddziały mogły pracować. Tym bardziej, że Narodowy Fundusz Zdrowia sztywno określa liczbę specjalistów w konkretnych jednostkach. Tymczasem z pediatrii chcą odejść wszyscy lekarze.