Dzień otwarty z Zespołem Akrobacyjnym Orlik był dla miłośników lotnictwa wojskowego dużym wydarzeniem. Na briefingu zorganizowanym przez zespół nie było ani jednego wolnego miejsca. Po przedstawieniu zespołu jego lider kapitan Dariusz Stachurski, przybliżył uczestnikom briefingu program pokazu i poszczególne figury wykonywane przez grupę. Program został przygotowany dla sześciu samolotów, ale od początku sierpnia „Orlik” będzie latał w układzie ośmiu maszyn. - Po zakończeniu ostatniego Air Show w Radomiu, rozpoczęliśmy przygotowania by szykować załogi na tegoroczne pokazy, które odbędą się w sierpniu. Staramy się szlifować formę, przygotować trzech nowych pilotów żeby tegoroczne Air Show było szczególne przede wszystkim dla radomian – mówi kapitan Dariusz Stachurski, lider Zespołu Akrobacyjnego „Orlik”. Pierwszy w tym roku pokaz w składzie ośmiu samolotów, radomskie „Orliki” wykonają w połowie sierpnia podczas Air Show w Danii. Szkolenie jest żmudne. Wszystko musi grać perfekcyjnie. By stać się kandydatem na członka zespołu, trzeba mieć na koncie wylatane minimum 700 godzin w powietrzu w tym 500 na samolocie Orlik. - To nie jest łatwe latanie. Nasze kryteria są takie, że najpierw każdy z nas musi zostać instruktorem, a dopiero później zastanawiamy się czy ten ktoś chce być z nami i czy się nadaje by latać w zespole akrobacyjnym. Po pierwsze chęci, po drugie umiejętności, a po trzecie to taka osoba musi być zaakceptowana przez zespół – dodaje kapitan Stachurski. Program pokazu składa się z dwóch części: grupowej i solowej. Solistą jest kapitan Michał Anielak. Pracy w powietrzu ma dużo. Występuje w potrójnej roli: lata w grupie, jest solistą i dodatkowo lata także w parze synchro. - Latanie solo jest lataniem bardzo dynamicznym, a nawet agresywnym. Staram się pokazywać maksymalne możliwości samolotu „Orlik” oraz swoje możliwości jako pilota. Latanie w grupie jest bardziej majestatyczne i wymaga ogromnej koncentracji i precyzji – opowiada kapitan Michał Anielak. Nazwa grupy wzięła się od nazwy samolotu PZL-130 Orlik, który wykorzystywany jest przez pilotów zespołu 42 Bazy Lotnictwa Szkolnego w Radomiu. Akrobacje na nim do łatwych nie należą. - Im więcej się lata na tym samolocie, tym bardziej się go poznaje i bardziej się go lubi. Orlik nie ma wspomagania dlatego wszystkie siły jakie występują na sterach są bezpośrednio przekazywane na pilota – wyjaśnia kapitan Anielak. Każdy samolot wyposażony jest w wytwornicę dymu, tak zwane smugacze. Dla pilotów zespołu najważniejsze jest to żeby program, który wykonują był bezpieczny i jednocześnie atrakcyjny dla widzów. W powietrzu – jak sami mówią – najważniejsze są spokój, opanowanie i zaufanie do kolegów, którzy lecą tuż obok. Dla radomskich „Orlików’ sezon pokazowy w kraju rozpoczął się już w maju od pokazu w Inowrocławiu. Ten międzynarodowy rozpocznie się 17 lipca na Litwie. Oprócz Litwy Zespół Akrobacyjny „Orlik” z 42 Bazy Lotnictwa Szkolnego w Radomiu zaprezentuje się jeszcze w Danii, na Słowacji, w Grecji Czechach i na Malcie. W Polsce natomiast grupa pokaże się m.in. w Krakowie, Dęblinie, Radomiu, Łasku i Szczytnie.