Wielkie pączków wypiekanie rozpoczęło się w radomskich piekarniach już w środę. Trwało cały czwartek. W ten jeden dzień w roku ilość słodkich, krągłych, mięciutkich ciastek z nadzieniem w środku jest o wiele większa niż zazwyczaj. - Na Tłusty Czwartek pieczemy kilkadziesiąt razy więcej. Jeśli zazwyczaj wypiekamy kilkaset, to na Tłusty Czwartek liczy się to w tysiącach – mówi Jarosław Gajda z piekarni, cukierni Gajda.
A wszystko po to, żeby uszczęśliwić klientów. Każdy ma swoje preferencje smakowe, jednak najlepsze są pączki przygotowane bez sztucznych dodatków. Receptura na ciasto wydaje się być nie wymagająca. Zawiera mąkę, drożdże, cukier, sól, tłuszcz i jajka. W czym tkwi zatem sekret udanych wypieków? Jarosław Gajda twierdzi, że to lata praktyki tworzą mistrza. Ewa Brzezińska z piekarni Wacyn dodaje, że tajemnica sukcesu znajduje się w procesie produkcji.
- Ważne jest, żeby ciasto było odpowiednio dojrzałe. Jeśli przesadzimy z dojrzewaniem, albo ciasto będzie za „młode”, pączki nie będą smaczne – mówi.
Dziś być może niektórzy chcą zapomnieć o tym, że jeden pączek to 300 kalorii. Piekarze mają jednak radę dla osób, które w Tłusty Czwartek przeholowały.
- Dziś mamy odpust, jemy pączki. Zawsze możemy zjeść mniej następnego dnia – radzi Jarosław Gajda.
Warto jednak choć trochę policzyć kalorie, żeby nie wszyło potem, że po Tłustym Czwartku, chcąc wyrównać bilans energetyczny, będziemy mogli sobie pozwolić jedynie na...wodę.