Jak tłumaczy Anna Dusińska-Kamińska, dyr. ds. lecznictwa szpitala na Józefowie, Julian Wróbel zatrudniony jest w tym szpitalu na podstawie umowy o pracę, ale ze względu na funkcje pełnioną w izbach lekarskich przebywa na urlopie bezpłatnym. Miał jednocześnie ze szpitalem umowę cywilno-prawną na pełnienie dyżurów na szpitalnym oddziale ratunkowym. Miał – bo już jej nie ma. - Ponieważ 25 maja, w, jak pan doktor określa, „czarny poniedziałek”, zamiast zajmować się pacjentami miał czas na prowadzenie akcji protestacyjnej i akcji związkowej. Tego nie przewidzieliśmy w umowie i to nie było zawarte, dlatego to było podstawą rozwiązania umowy cywilno-prawnej z panem doktorem – tłumaczy Anna Dusińska-Kamińska, dyr. ds. lecznictwa szpitala na Józefowie. - Trochę się czuję tak jak za komuny, bo wtedy też tak traktowano działaczy związkowych – komentuje doktor Wróbel. Julian Wróbel uważa, że rozwiązanie umowy z nim to zemsta za to, że od kilku tygodni krytykuje zarząd szpitala. Jego zdaniem ten zarząd jest upolityczniony, trafili do niego ludzie z politycznego nadania. A ta sytuacja tylko to potwierdza. - To co się dzieje w szpitalu pokazuje, że to jest partyjny folwark. Pozbawiono mnie pracy w SORze, w poprzednich miesiącach pracowałem średnio 180 godzin na dyżurach. Jestem internistą, a więc lekarzem takiej specjalności, jakiej brakuje w szpitalu. No i cóż, okazuje się, że niekompetencja i mściwość idą w parze w przypadku tego zarządu – uważa Julian Wróbel. Przypnijmy: w połowie maja grupa lekarzy z Józefowa złożyła wniosek o wotum nieufności wobec zarządu placówki. Jak tłumaczył Julian Wróbel wotum nieufności to wyraz tego, że zdaniem części lekarzy zarząd jest partyjniacki, niekompetentny i podejmuje decyzje, które grożą pacjentom. Słowami słowami Juliana Wróbla, zwłaszcza zarzutami o partyjniactwo poczuła się dotknięta Anna Dusińska-Kamińska, która pod koniec maja złożyła rezygnację ze stanowiska dyrektora do spraw lecznictwa szpitala. Będzie pełniła tę funkcję do czasu wyboru nowego dyrektora.