Na razie matematyka jest dla prezydenta Radomia nieubłagana. Żeby budżet został przyjęty potrzebna jest zwykła większość – 50% radnych plus jeden z kworum. W radzie jest 28 radnych, zatem prezydent potrzebuje w skrajnym wypadku minimum 15 głosów, które poprą budżet. Chyba, że ktoś z radnych zachoruje i nie pojawi się na sesji. Lub ktoś wstrzyma się od głosu. Ale i wtedy prezydent musi mieć przynajmniej 14 szabel. Można się spodziewać, że za budżetem zagłosuje 10-cioro radnych PO. Prezydent może liczyć także na głos Kazimierza Woźniaka, Ryszarda Fałka oraz Leszka Pożyczki. Poprzednio głosowali oni za budżetem. To razem 13 głosów. Najprawdopodobniej budżetu nie poprą radni PiS. Budżetu najprawdopodobniej nie poprze także Andrzej Sobieraj, radny niezależny oraz dwójka radnych, którzy niedawno opuścili szeregi PO i teraz także są niezależni. W tej sytuacji uzyskanie większości jest bardzo trudne. Nawet jeżeli jedna osoba, tak jak poprzednio, będzie nieobecna, bo np. zachoruje, to i tak prezydent potrzebuje głosu Jana Pszczoły. A ten na razie twierdzi, że nie poprze budżetu. To dlatego już teraz część samorządowców twierdzi, że przyjęcie uchwały jest niemożliwe. Ale do sesji jeszcze kilka dni...