Na czternastu metrach kwadratowych nie żyje się lekko – mówi nam pani Katarzyna Kopycka, która od 2015 roku mieszka w lokalu socjalnym przy ul. Reja w Radomiu. Mieszka tu z 5-letnią córeczką. - Najgorzej jest zimą. Trzeba palić całą noc i cały dzień. No kiepsko się tu mieszka – dodaje kobieta.
Zimą pani Katarzyna wstawia do mieszkania piecyk. Już teraz się zastanawia gdzie w tym roku go umieścić. O wolne miejsce trudno na tak małej powierzchni. W tej samej klatce co pani Katarzyna mieszkają jej rodzice. Tata pomaga przy instalacji pieca, choć zwraca uwagę, że nie jest bezpiecznie. - Instalacja jest aluminiowa, cokolwiek podłączyć to wszystko się pali – opowiada pan Jan, ojciec pani Katarzyny.
I nie ma tu dobrych warunków do wychowywania dziecka – dodaje pani Katarzyna. - Córka ma 5 lat, łóżka nie można wstawić, nie ma miejsca, musimy się w misce myć – mówi kobieta. Dodaje, że rok temu złożyła do Miejskiego Zarządu Lokalami podanie o przyznanie jej nowego mieszkania, i że nie otrzymała odpowiedzi na to podanie. Za panią Katarzyną wstawiają się niektórzy sąsiedzi. - Powinna dostać coś innego, dziecko idzie do szkoły, a tu wilgoć, leje się po ścianach – twierdzą sąsiadki.
Dyrektor MZL-u dziwi się niezadowoleniu pani Katarzyny. Sławomir Stanik pokazuje nam pismo składane przez kobietę trzy lata temu. W tym dokumencie pani Katarzyna prosiła o konkretny lokal. Ten, który aktualnie zamieszkuje. MZL wówczas lokal przyznał. - To mieszkanie dostała na własną prośbę i wówczas także ta pani prosiła mieszkańców o wsparcie, mam tu ich podpisy – pokazuje Sławomir Stanik, dyrektor Miejskiego Zarządu Lokalami w Radomiu.
Pani Katarzyna potwierdza. Trzy lata temu chciała ten właśnie lokal, bo mieszkanie było blisko rodziców, a ona sama szybko chciała „iść na swoje”. Liczyła jednak na to, że MZL przyzna jej po pewnym czasie inny lokal. - Sądziłam, że szybko dostanę coś innego – mówi dziś nam.
Ale sytuacja materialno-socjalna wielu rodzin w Radomiu jest jeszcze gorsza – odpowiada Sławomir Stanik. Dodaje też, że pani Katarzyna w chwili, w której przyznano jej mieszkanie zobowiązała się je wyremontować na własny koszt.
- Lokal po jakimś czasie każdemu się nudzi. Tak jak pies. Potrzeby mieszkańców są ogromne. My nie mamy lokali wolno stojących, a lokal zajmowany przez tę kobietę spełnia kryteria lokalu socjalnego – dodaje dyrektor MZL.
Kolejka oczekujących na mieszkanie socjalne w Radomiu jest długa. – Jeżeli byśmy teraz mieli ok. 1700 – 1800 lokali to podejrzewam, że rozeszłyby się niczym świeże bułeczki. Oczywiście jeśli będziemy mieli coś wolnego, to pomyślimy i o tej pani – dodaje Sławomir Stanik.
Pani Katarzyna od dwóch miesięcy ma pracę. W znalezieniu pomógł jej MOPS, ale to praca pewna jeszcze tylko przez miesiąc. Zresztą kobieta nie do końca jest z niej zadowolona. - To pomoc w szkole przy sprzątaniu – opowiada nam. - Podoba się pani, chciałaby pani tam zostać? - pytamy. - Nie. Trzeba się sporo nachodzić, a ja mam problemy z nogami – odpowiada pani Katarzyna.
Wcześniej kobieta żyła z 500 plus i świadczeń przyznawanych przez MOPS. Teraz – jak mówi – będzie musiała szukać nowej pracy. Chciałaby, żeby MZL przyznał jej mieszkanie, które stoi puste, a jest w tej samej kamienicy, w której teraz mieszka. Sławomir Stanik opowiada, że to lokal tymczasowy, czyli dla rodzin po eksmisji. Można w nim mieszkać maksymalnie przez 6 miesięcy. Taki sam status zresztą miał lokal zajmowany obecnie przez panią Katarzynę, ale na prośbę samej zainteresowanej – ja mówi dyrektor MZL – został przekwalifikowany na lokal socjalny.