Problem niestety znany jest od lat, ale w ostatnim czasie mocno się nasilił – mówi Włodzimierz Wolski, dyrektor Ośrodka Interwencji Kryzysowej. Co gorsza, rodzice dzieci, które trafiają do placówek opieki całkowitej ze względu na libacje alkoholowe urządzane w ich domach, często nie rozumieją powagi sytuacji, albo mają pretensję o to, że ktoś zawiadomił służby. - Tłumaczenia rodziców są kuriozalne – mówi Włodzimierz Wolski. - Twierdzą, że to porachunki sąsiedzkie, że ktoś robi im na złość. Mówią: a to napić się nie można? Nawet matka, która słaniając się na nogach szła z dziećmi chodnikiem, nie widziała w tym nic złego – dodaje dyr. OIK. W takich przypadkach dzieci są zabezpieczane w placówkach opieki całkowitej. W tym roku w Radomiu – jak mówi Włodzimierz Wolski – odnotowano już 39 takich przypadków. Dyrektor ośrodka dodaje, że dla dziecka sytuacja może być traumatyczna. - To jest dla dziecka ogromny stres i przeżycie, które burzy poczucie bezpieczeństwa – twierdzi dyrektor OIK. W grupie dzieci, które ze względu na libacje trzeba była zabezpieczyć w placówkach, były już dwuletnie maluchy, ale i czternastolatkowie. Każde dziecko tę sytuację przeżywa mocno - dodaje dyrektor Wolski. W większości przypadków sąd po upływie 48 godzin decyduje o powrocie dziecka do domu pod nadzorem kuratora, ale zdarzały się sytuacje, że pobyt dziecka w placówce opieki całkowitej trzeba było przedłużyć.