Była to trzecia porażka radomskich koszykarzy w półfinale Tauron Basket Ligi. Ale tym razem zespół trenera Wojciecha Kamińskiego zmusił rywala do maksymalnego wysiłku. Po pierwszej kwarcie radomianie prowadzili 18:16. W drugiej części meczu trwała zacięta walka.
- Było naprawdę bardzo ciężko – przyznał Saszo Filipovski, trener Stelmetu.
W trzeciej kwarcie Rosa miała już sześć punktów przewagi i okazje do podwyższenie wyniku. Ale już wtedy do akcji gospodarzy wkradło się zdenerwowanie, niepewność. Co prawda przed ostatnią częścią widowiska Rosa wygrywała 49:45. ale błyskawicznie roztrwoniła przewagę.
- Cóż, przestaliśmy trafiać, a goście trafiali. I to przyczyna porażki – powiedział Wojciech Kamiński, trener Rosy.
Rosa walczyła do końca, ale nie była w stanie już nic wskórać. To nie był dzień radomskiej drużyny.
- Przy tak wyrównanym meczu dwa, trzy celne rzuty mogą odmienić losy spotkania. Tym razem nam się to nie udało – dodał Robert Witka (Rosa Radom).
Stelmet tak jak przed rokiem, awansował do wielkiego finału Tauron Basket Ligi. Zwycięstwo sprawiło trenerowi gości wielką radość. Tym większą, że jego zespół musiał solidnie zapracować na wygraną.
- To wspaniała sprawa grać i zwyciężyć w Radomiu. Miło rywalizować z Rosą, którą znakomicie prowadzi trener Wojciech Kamiński. Poza tym w Radomiu są świetni kibice – podkreślał Saszo Filipovski.
Mimo porażki w półfinale Rosa może mówić o sukcesie. Bo dla klubu, który dopiero trzeci sezon gra w ekstraklasie, miejsce w czwórce to nie lada osiągnięcie.