Szczególnie poważna jest kontuzja „Stacha”. Napastnika z boiska odwiozła do szpitala karetka pogotowia, a pierwsze diagnozy mówią o tym, że prawdopodobnie z powodu poważnego naderwania mięśnia przywodziciela Stanisławskiego w rundzie jesiennej na boisku już nie zobaczymy. Nigeryjczyk Chinonso Agu w poniedziałek przejdzie badanie USG kolana i dopiero po nim będzie można stwierdzić, na ile poważny jest jego uraz.
Zieloni źle rozpoczęli mecz, tracąc bramkę już w 9. minucie. Zbyt krótko wybita piłka trafiła pod nogi Dawida Domańskiego. Obrońca Rozwoju mocnym strzałem nie dał szans Adrianowi Szady na skuteczną interwencję. Radomiak dążył jednak do strzelenia bramki i to stało się 5 minut później. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego o górną piłkę powalczył Piotr Gurzęda, a precyzyjny strzał przy samym słupku oddał Karol Kucharski. I od tego momentu rozpoczął się pech Radomiaka.W 20. minucie boisko z powodu kontuzji kolana opuścił Chinonso Agu, niedługo później karetka zabrała do szpitala Szymona Stanisławskiego. Natomiast w 40. minucie czerwoną kartkę otrzymał Tomasz Wróbel, jeden z liderów Rozwoju Katowice. Doświadczony zawodnik opuścił boisko, a jego koledzy musieli radzić sobie w osłabieniu. Jak się okazało, to wcale nie musiało być dobrą wiadomością dla Radomiaka. Zespół grający w osłabieniu był niezwykle zmotywowany i zdyscyplinowany, a przeciwko takiemu rywalowi gra się niezwykle trudno. Po meczu zwrócili uwagę na to obaj szkoleniowcy.
- Czy to żartem, pół serio, obojętnie jak to określić, dobrze się stało, że Tomasz Wróbel dostał czerwoną kartkę. W dziesięciu trzeba było uwierzyć w założenia taktyczne. I to było w drugiej połowie widać – mówi Mirosław Smyła, trener Rozwoju Katowice.
- A się pokazało, że jak jest przewaga, to nie jest to dobre. Liczyliśmy, że Katowice to zespół bardzo ofensywny – dodaje Verner Lićka, trener Radomiaka Radom.
W drugiej połowie zieloni stworzyli sobie jeszcze dwie dogodne sytuacje. Pierwszą tuż po przerwie. Efektowny strzał Davida Kwieka z połowy boiska trafił w słupek. Drugą w 60. minucie, kiedy Przemysław Śliwiński minął bramkarza, ale z trudnej pozycji nie był wstanie umieścić piłki w siatce.
Remis to wynik sprawiedliwy, ale piłkarze Radomiaka z jednego punktu zadowoleni być nie mogą. W środę o godzinie 18:00 kolejny mecz, tym razem z Błękitnymi Stargard Szczeciński. Do gry gotowy będzie już prawdopodobnie Mateusz Spychała i Matthieu Bemba. Szersze podsumowanie i garść wniosków z meczu w Katowicach w poniedziałkowym magazynie SuperGOL.