Radomianie mogli jednak wygrać pierwszą partię znacznie wyżej.
- Podali nam rękę... Nie wiem, czy zdołalibyśmy się podnieść – mówi Jakub Bednaruk, trener Politechniki.
W drugim secie też nie było źle. Ale już dało odczuć się dziwne przestoje, Radomianie musieli gonić rywala. W końcówce doprowadzili do wyrównania. A potem zespoły walczyły punkt za punkt. Więcej zimnej krwi zachowali siatkarze ze stolicy, którzy wygrali seta 29:27. Wydawało się, że Cerrad Czarni zaraz ruszą do walki i pokażą Politechnice miejsce w szeregu. Tymczasem to zespół z Warszawy uzyskał wyraźną przewagę. Gra radomian w trzecim secie zakończyła się kompromitacją. Cerrad Czarni przegrali do 13.
- To były derby, ale nie emocjonowaliśmy się tym specjalnie. Po prostu graliśmy bardzo słabo – mówi Wojciech Żaliński, przyjmujący Cerrad Czarnych.
Czwarta odsłona widowiska rozpoczęła się od dobrej gry radomian. Ale szybko wszystko wróciło do normy. Przy biernej postawie gospodarzy Politechnika wypracowała przewagę w końcówce seta, wygrywając go 25:21.
- Zaczęliśmy grać mądrze. Nie ryzykowaliśmy nadmiernie. W pewnym momencie genialnie realizowaliśmy taktykę – podkreśla Jakub Bednaruk.
W sobotę Cerrad Czarni zagrają z AZS Częstochowa.