Było znakomitym, pełnym zwrotów akcji, widowiskiem. Emocje rozpoczęły się już na początku meczu.
- Mecz kosztował nas wiele wysiłku. Czuję, że mam już 37 lat... Ale też młodsi koledzy z drużyny czują zmęczenie – mówi Daniel Pliński, kapitan Cerrad Czarnych.
Równa, twarda walka rozgrzała widownię. A kiedy radomianie zaczęli zdobywać przewagę, publiczność szalała z radości. Radomianie prowadzili już 18:12. Jednak roztrwonili przewagę i bliska szczęścia była Resovia. Bo rzeszowianie prowadzili 23:20 i niemożliwym wydawało się, aby gospodarze jeszcze nawiązali walkę. Tymczasem radomianie dogonili rywali. Wyrównali, a potem na przewagi zwyciężyli 27:25. W drugim secie było już znacznie gorzej. Cerrad Czarni walczyli, ale goście grali skuteczniej i wygrali 25:21. Trzeci set to pokaz siły Asseco Resovii. Mistrz Polski wygrał do 18. Czwarty set potwierdzał dominację zespołu z Rzeszowa. Goście byli blisko wygranej w czterech setach.
- Całe szczęście, że udało nam się wyciągnąć tego seta – cieszy się Daniel Pliński. - Na szczęście mamy w składzie Wojtka Żalińskiego.
Radomianie doprowadzili do wyrównania. Potem po kapitalnej grze wygrali seta na przewagi. Końcowy wynik tej partii to 27:25 dla Cerrad Czarnych. Do rozegrania pozostał już tylko tie break. Radomiane chyba nie spodziewali się, że szybko uzyskają w nim przewagę Ale o każdą piłkę trzeba było toczyć twardą walkę.
- Przy stanie 8:3 zepsułem zagrywkę. Nigdy bym sobie tego nie wybaczył, gdybyśmy przegrali. Dobrze, że koledzy to naprawili – podkreśla Daniel Pliński.
W następnym spotkaniu Cerrad Czarni zmierzą się na wyjeździe z Lotosem Treflem Gdańsk.