- Rywal grał prosta koszykówkę. Przeciwnicy podawali sobie piłkę, walczyli pod koszem. A my co robiliśmy? Bujaliśmy się daleko od kosza - mówi Wojciech Kamiński, trener Rosy.
Goście grali skuteczniej od Rosy. Kilka razy trafili do kosza z bardzo niewygodnych pozycji. Inna sprawa, że obrona radomian była wyjątkowo dziurawa.
- Dwie porażki, ze Stelmetem i Anwilem, siedziały nam w głowach – żali się Robert Witka, kapitan Rosy Radom. - Nie udźwignęliśmy tego.
W końcówce Rosa zdołała doprowadzić do remisu. Ostatnie słowo należało jednak do ekipy Śląska. Koszykarze z Wrocławia lepiej wytrzymali mecz psychicznie. Rosa przegrała ze Śląskiem 75:79.
- Nie da się wygrać meczu na stojąco – podkreśla Wojciech Kamiński.
Kiedy Rosa przegrała mecz o Superpuchar, była chwalona za wysoki poziom gry. Porażka z Anwilem też nie szokowała. Ale mecz ze Śląskiem, to pokaz nieudolności radomian.