Wydaje się być niepozornym warzywem. Możliwości jakie daje zdolnemu kucharzowi jest jednak bardzo wiele, a rola jaką odegrał w historii wielu narodów była ogromna. Doceniło go Muzeum Wsi Radomskiej, które od wielu już lat organizuje imprezę poświęconą ziemniakowi. - Rola ziemniaka w kuchni był mocna, ważna. Niejeden naród uchronił on przed głodem – mówi znany kucharz Karol Okrasa. - Ziemniak wyparł kasze. Trochę niestety, ale dziś radzimy sobie z tym. Sam ziemniak też staje się trochę zapomniany, a takie imprezy jak ten festiwal mają przypominać o jego roli. Ja sam niejednokrotnie mówię o królu ziemniaku, bo on był królem polskich stołów i mam nadzieję, że będzie – dodaje znany kucharz.
I myli się ten, kto uważa, że ziemniak może być jedynie dodatkiem do niedzielnego schabowego. To warzywo, z którego można zrobić placki, kluski, a nawet ciasto. Czyli potrawy słone i słodkie. O tym, że z ziemniaka można wyczarować kulinarne cuda przekonywały koła gospodyń wiejskich, które wzięły udział w konkursie na „Potrawę regionalną z ziemniaka”. Potrawy oceniało jury, któremu przewodniczył Karol Okrasa. - Mam wrażenie, że troszkę przenoszę się w czasie – mówił tuż po zakończeniu degustacji Karol Okrasa. - Wiele potraw pamiętam ze swojego dzieciństwa. Przygotowywała je moja babcia i one zupełnie inaczej wtedy smakowały – wspomina kucharz.
I choć wybór był niezwykle trudny, bo wszystkie koła gospodyń wiejskich zasłużyły na wyróżnienie, to I miejsce przyznano trepom, czyli kluskom ziemniaczanym, które przygotowało Koło Gospodyń Wiejskich w Załawie. Wszystkie potrawy konkursowe były po ocenie rozdawane publiczności. To dania tradycyjne, zatem dla wielu był to smak wspomnień. Tak samo zresztą jak smak ziemniaka upieczonego w popiele. Chętnych na ten rarytas było wielu.
- To są najlepsze ziemniaki jakie mogą być. Przypominają mi lata dziecięce – mówi jedna z pań zajadających się białym miąższem upieczonego ziemniaka.
Ale żeby ziemniaka zjeść, najpierw trzeba go wykopać. I tu była kolejna atrakcja na Festiwalu Ziemniaka. Pokaz tradycyjnej metody wykopu. - Tej metody nie pamiętają nasze dzieci, ani wnuczki. To lata 70., może 80. - mówi
Michał Gawroński z Muzeum Wsi Radomskiej.
Pan Michał najpierw ciągnikiem wykopywał ziemniaki. Potem pozostawała już tylko ciężka paca rąk i nóg. Do takiej pracy specjalnych kwalifikacji mieć nie trzeba. I dzieci dadzą radę – śmieje się pan Michał. I właśnie dzieci w skansenie miały najwięcej chęci do zbierania wykopanych ziemniaków. Dorośli woleli tańce na dechach.
Pogoda dopisała. W Festiwalu Ziemniaka w Muzeum Wsi Radomskiej wzięło udział około 10 tysięcy odwiedzających.