W Muzeum we Wsoli trwają już ostatnie prace porządkowe, ustawiana jest ekspozycja. Przez ostatnie pół roku trwał tu remont. Głównie chodziło o uszczelnienie fundamentów – placówka od samego początku zmaga się z wodą, która gromadzi się w piwnicy. W ubiegłym roku zrobiony został drenaż wokół budynku. Teraz dodatkowo zabezpieczono fundamenty. Prace zakończyły się w listopadzie. - Remont przebiegał sprawnie, nic złego się nie wydarzyło, choć trochę się obawialiśmy, bo dość inwazyjna metoda uszczelniania fundamentów została zastosowana. Pojawiło się po niej parę pęknięć na ścianach, ale na szczęście nie były to pęknięcia konstrukcyjne, więc wszystko skończyło się dobrze – mówi Tomasz Tyczyński, kierownik Muzeum Witolda Gombrowicza we Wsoli.
Wyremontowane zostały schody zewnętrzne, bo stare zagrażały bezpieczeństwu zwiedzających. Odnowione lwy, odnowiona fasada budynku, odnowione wnętrza. - Perypetie z prawem zamówień publicznych i z formalnościami, te powtórzone przetargi sprawiły, że szczęśliwie udało się uzyskać bardzo korzystną cenę tych prac. Kosztorys inwestorski zakład 1 mln 100 tys. złotych, natomiast prace zostały ostatecznie wykonane za ok. 800 tys złotych – zdradza Tomasz Tyczyński.
Od stycznia Muzeum Witolda Gombrowicza będzie funkcjonowało normalnie. Choć akurat w przypadku tego muzeum to nie jest dobre określenie. - Przywracamy nienormalność, bo staramy się zawsze być nietuzinkową instytucją kulturalną – śmieje się szef muzeum.
W bliskich planach na 2017 rok m.in. spotkanie z Andrzejem Stasiukiem i Moniką Sznajderman.